piątek, 29 sierpnia 2014

Spóźniony post...

Jak ten czas szybko płynie. Dopiero rozpoczynało się lato, a tu za pasem już jesień, chłodne dni i mokro na dworze. Choć to ostatnie mi nie przeszkadza - uwielbiam deszcz, jak pada i jak moknę - tak dziwnie mam, a moje dziecko uwielbia kałuże. Ale dziś spóźnione zdjęcia jeszcze z lata (do tego posta siadałam setki razy ale wreszcie się udało).
Po pierwsze urlop. Wyjechaliśmy na nasze kochane Mazury (byliśmy w okolicach Mrągowa). Uwielbiam je za ciszę, świergot ptaków o poranku, ogólnie za naturę niczym nie naruszoną. Tam można naprawdę wypocząć. Jakoś nie przepadam za przepełnionymi zagranicznymi ośrodkami. Wolę nasze łąki i lasy. Pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą , ale trudno.




Byliśmy na przepięknej agroturystyce, niedaleko las, jezioro i sami praktycznie na "plaży". Raj na ziemi. Moje dziecko się wypluskało, cały czas w wodzie.
Byliśmy też w rezerwacie dzikich zwierząt. Dla dzieciaków istna frajda. A moje dziecko uwielbia jakiekolwiek stworzenia i niczego się nie boi.




A po drugie to sezon na przetwory, więc stoję mieszam, smażę, gotuję. Wiśnie, ogórki, mirabelki, teraz śliwki , pomidory, jabłka. OJ zapełnia się spiżarnia i zamrażarka. A oto moje suszone wiśnie, które uwielbia mój mąż do kawy i nie tylko.



Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Do usłyszenia. Edyta

1 komentarz:

  1. Wspaniałe wakacje. Podzielam Twoje zdanie. Cisza, spokój to jest to, a jeszcze na Mazurach. Cudowne miejsce. Ja też robię przetwory. Na tapecie cukinia, pomidory. Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń