Myślę, że nie tylko ja już z utęsknieniem czekam choćby jak najmniejszych oznak wiosny. Ale temperatury już coraz wyższe, dzień dłuższy, a i ptaki już zaczynają swoje trele. Dlatego postanowiliśmy i my ( czyli ja i mój niespełna półtoraroczny synek) zaprosić powolutku wiosnę do naszego domu. A zatem zaczynamy dekoracje wiosenne. Na pierwszy rzut poszły hiacynty.
Potem zrobiłam wiosenny wianek, na który zaraz przyleciały biedroneczki.
A na firanki przyleciały motyle, najbardziej ku uciesze mojego Wiktorka.
A na stół już przyleciały ptaszki - to te, których trele pewnie słyszałam...
Nabywam już powoli dekoracje wielkanocne, ale na razie nic jeszcze nie pokazuję. Pozdrawiam wszystkich już wcześnie wiosennie i życzę miłego i słonecznego wekendu.
o tak...wiosno przybywaj:))) fajne motylki:))
OdpowiedzUsuńAle masz motylarnię :) Mój motylek towarzyszy mi w łazience na lustrze, rozweselając poranki. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWiosennie i przyjemnie zapowieda się Twój blog!
OdpowiedzUsuń